Koronacyjny quiche Karola III

Tym daniem brytyjski król Karol będzie w dniu koronacji przyjmował swoich gości i cały naród.

Wydaje mi się, że trochę to dziwne, gdyż quiche jest daniem francuskim, no a poza tym to dość uboga wersja takiego choćby pysznego francuskiego quiche lorraine z boczkiem. Przecież Brytyjczycy mają świetny bekon, nadałby kiszowi cudowny smak.

Ale mamy, co mamy. Podano w sieci przepis, zachęcając do zrobienia. Czemu nie? Zrobiłam. Dobry wyszedł.

Ciasto:

  • 250 g mąki,
  • 100 g masła,
  • jajko,
  • sól,
  • łyżka wody.

Farsz:

  • 40 g bobu,
  • 40 g żółtego sera,
  • opakowanie szpinaku,
  • 2 jajka,
  • 300 ml śmietanki

Do mąki, wbij jajko, dodaj sól. Masło zetrzyj na dużych oczkach tarki. Zagnieć ciasto. Następnie zawiń w folię i odstaw do lodówki na 30 minut.

Szpinak wrzuć na patelnię, podsmaż, aż odparuje cała woda.

Bób ugotuj w osolonej wodzie. Odcedź.

Formę do tarty wyłóż papierem do pieczenia. Rozwałkuj ciasto i rozłóż w formie. Ponakłuwaj widelcem. 

Piecz 15 minut w temperaturze 180 st. C.

Zetrzyj żółty ser i posyp podpieczoną tartę. 

Szpinak przełóż na tartę, dodaj bób.

Jajka połącz ze śmietanką, lekko osól, dodaj pieprz  i zalej quiche.

Na wierzchu posyp nieco żółtego sera.

Piecz w 180 st. C. przez około 30 minut.

Filmowe party z południa Francji

Odbyło się pierwszego kwietnia i wcale nie jest to wiadomość prima-aprilisowa!

menu party z kuchni francuskiej

Rzeczywiście w ten pierwszokwietniowy poniedziałek spotkaliśmy się; lubię bardzo te chwilę, kiedy story zaciemniające pokój są już zasłonięte, a ekran kina domowego z charakterystycznym szumem zsuwa się spod sufitu; zaczyna się magia kina.

Film „Tajemnica Objawienia” z 2018 roku w reżyserii Xaviera Giannolego opowiada o dziennikarzu, badającym przypadek maryjnej epifanii na francuskiej prowincji. Film niezwykły, pozostawiający mnóstwo pytań i mnóstwo wątpliwości. Nic tu nie jest pewne i nic nie jest tylko czarno-białe.

Ale wróćmy do kuchni. Skoro południowa Francja, to kuchnia prowansalsko-śródziemnomorska.

Jako przystawka – klasyk: sałatka nicejska

sałatka nicejska

Zupa: śródziemnomorska, czosnkowa, jej korzenie tkwią na napoleońskiej wyspie, Korsyce

zupa czosnkowa

Danie główne: to pieczeń wołowa duszona z gruszką, podana z kulką ryżu i zapałkami jarzyn

wołowina z gruszką

Daniom towarzyszyło wino Brise de France, czerwone, wytrawne, o aromacie czarnej porzeczki, ze szczepu Cabernet-Sauvignon

wino brise de france

Deser: pomarańcze z morelami w syropie aromatyzowanym brandy

pomarańcze z morelami

Do okładki karty menu wstawiłam zdjęcie nakrytego już stołu; bardzo się to spodobało moim gościom (że takie aktualne!)

menu francuskie

Nakrycie stołu w kolorystyce prowansalskiej: szafir i żółć – ulubione kolory van Gogha. (obrus kupiony przed laty w Nicei, ciągle zachwyca żywością kolorów). Polski akcent to bazie – nie oparłam się pokusie ich dołączenia do żółtych żonkili, to akurat ich czas i są takie piękne:)

bazie z żonkilami

Paryskie ciasteczka sablé

To maślane ciasteczka w wersji wytrawnej, z serem comté, według receptury amerykańskiego blogera, Davida Lebovitza, zamieszkałego w Paryżu.

Jako przekąska – idealne. Bardzo uzależniające!

115 g masła

1 łyżeczka czarnego zmielonego pieprzu

1/2 łyżeczki soli gruboziarnistej

2 łyżeczki posiekanego szczypiorku (lub tymianku)

210 g grubo startego sera comté (może być też cheddar lub gouda)

140 g mąki

45 g kaszki kukurydzianej

 

Masło, pieprz, sól i szczypiorek utrzeć na gładką masę

Przesiekać nożem starty ser i dodać do masy maślanej, dodać mąkę i kaszkę, wyrobić zwarte ciasto.

Podzielić ciasto na pół i z każdej połówki uformować wałek.

Obydwa wałki zawinąć oddzielnie w folię spożywczą i odstawić do lodówki na godzinę.

Rozgrzać piekarnik do 180 st. C.

Blachę wyłożyć pergaminem.

Wyjąć wałeczki ciasta z lodówki, pokroić je ostrym nożem na plasterki grubości ok. 0,75 cm i ułożyć na blasze. Zachować odstępy, bo ciasteczka urosną.

Piec ok. 12 minut, aż będą rumiane.

Odstawić do wystudzenia.

Uważać przy zdejmowaniu z blachy, gdyż są bardzo kruche.

Smacznego!

Party – Amerykanin w Paryżu

Świąteczno-noworoczne zabieganie nie za wiele czasu zostawiało na rzeczywistość wirtualną. Czas to nadrobić.

Najpierw napiszę może o party, które towarzyszyło oglądaniu filmu Bóg nie umarł – światło w ciemności.

Film był amerykański, dlatego przyszło mi na myśl, że może przygotowałabym menu autorskie, według Amerykanina, Davida Lebovitza, który zamieszkał w Paryżu i cudownie opisuje kulinarne przygody Amerykanina we Francji. Czyli kuchnia francuska, ale według Amerykanina.

party amerykańskie

menu amerykańskie

Na stole położyłam jedwabny bieżnik z napisami i widoczkami Paryża, który tak naprawdę jest szaliczkiem:)

Jako czekadełko wybrałam ciasteczka piaskowe (sablé) z serem comté – zrobiły furorę, są cudowne i uzależniające!

ciasteczka sables

Pierwsze danie to paryska zupa cebulowa

zupa cebulowa

Danie główne to duszony w winie indyk ze śliwkami, kluseczkami i surówką z marchewki

indyk ze śliwką

Koniecznie muszę dodać tutaj parę słów  o marchewce. Ale najlepiej oddajmy głos Davidowi:

„Nie da się napisać książki o kuchni francuskiej bez wzmianki o surówce z tartej marchewki. Nie ma w tym kraju chyba nikogo, kto by jej nie lubił. Autorzy francuskich książek kucharskich nawet o niej nie wspominają, wychodząc z założenia, że każdy Francuz ma ją w genach. (..) Poprosiłem kiedyś o wskazówki pewnego Francuza. W odpowiedzi pokazał mi specjalną tarkę do warzyw (…) mouli-Julienne, której nie można dostać nigdzie indziej poza Francją. To poręczne urządzenie trze marchewkę na długie, cienkie i lekko zwijające się wstążeczki, które są znakiem rozpoznawczym tej surówki.”

Nie mam takiej tarki, ale starłam marchewkę na takiej specjalnej zastrugaczce do jarzyn; bardzo się podobała:) i smakowała.

Do tego czerwone wytrawne wino Medoc-Cru Bugeois 2013 i francuska woda mineralna Perier

wino francuskie

woda perier

Do kawy ciasteczka imbirowe i wybór pierniczków

ciasteczka imbirowe

Menu do filmu „Czekając na motyle”

menu_motyle

„Czekając na motyle” to film amerykański z 2017 roku w reżyserii Richarda Clarka Jr. i Kenta Allena, o trudnych dziejach rodziny, w której zdarzyła się tragedia: wuj w pewnym stopniu przyczynił się do śmierci swojej małej siostrzenicy. Matka dziewczynki przez całe lata nie potrafi mu tego wybaczyć. Jednak zdarza się w rodzinie coś, co sprawia, że wszyscy znów się spotykają. Czy prawdziwe okaże się zdanie jednej z osób: „to czego nie można zapomnieć, można wybaczyć” ?

czekajc_na_motyle

Przygotowując kolację, towarzyszącą filmowi, postanowiłam zrobić potrawy Amerykanki, Julii Child, która stworzyła pomost łączący kuchnię europejską (francuską) z amerykańską.

 Zupa – krem vichy z porów

vichy1

Danie główne – Boeuf borguignon (wołowina w czerwonym winie) – zrobiona dokładnie według Julii, bez modyfikacji i dodatków typu marchewka czy bekon, które często można spotkać w powielanych w sieci przepisach

beef_julii

Na zakończenie – typowo francuska deska serów

sery_w_menu_julii

A do kawy – czekoladowo-rumowe ciasto Julii (Reine de Saba)

ciasto_czekoladowe_julii

Świnia w Prowansji. Recenzja

Są takie książki, które zawsze wzbudzą zainteresowanie. Wystarczy, że w tytule pojawi się magiczne słowo: Toskania czy też Prowansja. Te miejsca są ostatnio bardzo popularnym celem wakacyjnych wyjazdów i zorganizowanych wycieczek. Kulinarnie te tereny są również bardzo atrakcyjne.

Więc czy trzeba się dziwić, że sięgnęłam po tę książkę? Zwłaszcza, że trafiłam na nią w wyprzedażowym koszu?

Oto „Świnia w Prowansji. Dobre jedzenie i proste przyjemności w południowej Francji” autorstwa Amerykanki, Georgeanne Brennan.

(książka leży na rękawicach kuchennych przywiezionych parę lat temu z Prowansji)

Aczkolwiek trzeba przyznać, że tytuł nie brzmi dla Polaka najlepiej; słowo: świnia niesie trochę pejoratywnych skojarzeń. Cóż, jest to dosłowne tłumaczenie z języka angielskiego.

Książkę dobrze się czytało, choć trzeba od razu zaznaczyć, że pokazano nam Prowansję, która dziś już nie istnieje. Autorka zamieszkała tam w latach 70-tych, a samą książkę o tym wydała dopiero w roku 2007 (polskie tłumaczenie ukazało się w 2010 roku). Jeden z domów, w których zamieszkała we Francji, był bez kanalizacji i bez światła. Żyli tam wówczas ludzie, którzy prowadzili tradycyjne, samowystarczalne niemal gospodarstwa, wielu z nich pamiętało II wojnę światową. Gotowanie było rzetelne i bez półproduktowych skrótów. Zajmowało dużo czasu.

Może dlatego ta książka jest taka ciekawa?

Przepisy kulinarne tam zamieszczone są dobre. Wypróbowałam soup au pistou – wyszła świetnie.

Znajdziemy tam jeszcze: sałatkę z koziego sera z grzankami, duszoną karkówkę z musztardą i kaparami, kurczaka nacieranego jałowcem i nadziewanego grzybami, bouillabaisse w stylu tulońskim, aioli, udziec jagnięcy z ziołami prowansalskimi i tartę z pomidorami.

Czasami opowieści w książce są nieco szokujące, na przykład: rozdział poświęcony ubojowi świń w wiosce jest bardzo sugestywny (choć nie drastyczny). Cóż, to po prostu samo życie, bez upiększeń.

Soup au pistou z Prowansji

Klasyczny przepis na klasyczną prowansalską zupę fasolową, gotowaną na przełomie lata i jesieni, kiedy fasola jest jeszcze miękka i świeża.

Dodatek pistou (sosu z czosnku i bazylii) wyróżnia tę fasolówkę spośród innych.

Przepis z książki „Świnia w Prowansji”, która akurat czytam

 b_pistou

Składniki zupy:

Półlitrowy garnuszek świeżej fasoli typu Jaś

2 garście zielonej fasoli szparagowej

(we Francji można bez problemu kupić cieniutką delikatną zieloną fasolkę szparagową, u nas o to trudniej, ale bywa na targach, a Lidl miewa ją w postaci mrożonek)

1 marchewka

1 duży ziemniak

1 cebula

2 małe cukinie

Garść makaronu (połamanego spaghetti lub nitki)

Gałązka świeżego tymianku

Liść laurowy

Szczypta ziół prowansalskich, sól, pieprz

Do dużego szerokiego rondla wlewamy 2 litry wody, lekko solimy i kolejno wrzucamy Jarzyny: fasole Jaś, pokrojoną na kawałki fasolkę szparagową, pokrojone w kostkę: ziemniaki, cukinie, cebule i marchew. Dodajemy gałązkę świeżego tymianku, liść laurowy, a kiedy już zupa się zagotuje dodajemy pieprz i zioła prowansalskie. Gotujemy na wolnym ogniu aż warzywa zmiękną. Wtedy dodajemy makaron i gotujemy aż i on będzie miękki.

 

I to jest koniec I etapu gotowania zupy. Na tym etapie jest ona smaczną fasolówką, ale dość przeciętną; właściwie to wymagałaby doprawienia, ale nie należy tego robić. Bo teraz nadszedł czas zrobienia pistou i dodania go do zupy.

Właśnie pistou decyduje o smaku i wyjątkowości tej zupy.

 

Składniki na pistou

3 ząbki czosnku

Szczypta soli

Garść listków bazylii

Oliwa extra vergin

Czosnek grubo siekamy i wraz ze szczyptą soli wrzucamy do moździerza i rozcieramy na gęstą papkę. Dorzucamy listki bazylii i dalej ucieramy. Kiedy masa będzie już w miarę jednolita, zaczynamy dodawać po troszku oliwę, cały czas ucierając. Powstaje nam zielony sos o konsystencji majonezu, który dodajemy do gotowej zupy.

Czosnek powoduje, że pistou jest bardzo ostre, więc dodając go do zupy należy uważać; lepiej dodać mniej i postawić miseczkę z pistou na stole, żeby każdy mógł doprawić zupę według swego uznania.

 Dodam, że zupa jest gęsta i sycąca.

Coq au vin ale mniej klasycznie

 Coq au vin powinien być duszony w czerwonym burgundzie. Ale znalazłam też wersję z różowym winem prowansalskim i to akurat bardzo pasowało mi do przygotowywanego party.

Zapraszam więc:

Na 1 osobę bierzemy: po 1 udku kurczaka + po 2 polędwiczki kurczakowe

5 dag boczku wędzonego

Kilka szalotek

Kilka ząbków czosnku

4-5 świeżych prawdziwków

2-3 gałązki tymianku

Ok. 500 ml różowego wina prowansalskiego

Oliwa

Pół szklanki śmietanki kremowej 30%

Sól, pieprz

Najpierw kawałki kurczaka trzeba zamarynować: natrzeć solą i pieprzem, włożyć do salaterki, przełożyć gałązką tymianku, skropić oliwą i różowym winem. Zafoliować i odstawić do lodówki na co najmniej 12 godzin.

Na drugi dzień: boczek pokroić w kostkę i przesmażyć do zrumienienia na patelni. Wyjąć boczek, odsączyć z tłuszczu na papierowym ręczniku.

Na patelni przesmażyć wyjęte z marynaty kawałki kurczaka z obu stron, przełożyć je do szerokiego rondla, w którym będą się dusić.

Na patelnię dodać obrane i pokrojone na pół szalotki, ząbki czosnku oraz pokrojone w grubą kostkę grzyby. Przesmażyć, po czym wlać połowę wina. Wymieszać, odrywając wszystko z patelni, co tam przywarło. Całość przelać do rondla z kurczakiem.

Dodać pozostałe gałązki tymianku, wrzucić boczek, wlać pozostałe wino. Uzupełnić wodą, by mięso było przykryte. Zagotować na dużym ogniu, po czym zmniejszyć płomień i dusić pomaleńku pod przykryciem ok. 2 godzin.

Wyjąć mięso, sos doprawić śmietanką, ewentualnie przyprawami (sól, pieprz), ale ostrożnie, bo boczek jest słony. Włożyć mięso z powrotem do sosu, podgrzać.

Gotowe.

Menu filmowe do „Małego Księcia”

To już drugie kulinarne podejście do tego filmu. Poprzednie (w czerwcu br) się nie odbyło:(((

Tym razem się udało.

Mała dziewczynka, wychowywana na perfekcjonistkę w atmosferze wyścigu szczurów, przez przypadek poznaje starego już Pilota, Małego Księcia, jego kapryśną, ale ukochaną różę, oswaja liska.

Fabuła filmu szykuje nam trochę niespodzianek w stosunku do znanej opowieści Antoina de Saint-Exupery`ego: król, próżny, bankier stworzyli własny totalitarny świat, w który zaplątał się dorastający Mr Prince. Czy naprawdę zapomniał o Pilocie, Róży i Lisie?

Przygotowałam, tak jak poprzednio, francuskie menu (z uwagi na autora książki). Ale inne niż poprzednio.

Ty razem zaczęłam od aperitifu: był to kir – drink z likieru cassis z czarnej porzeczki (1/3) i białego wina (2/3). Kiedy pierwszy raz byłam w Paryżu, jadaliśmy w bistro, gdzie właśnie od kiru zaczynały się obiady.

Potem była przystawka: sałatka śródziemnomorska z dodatkiem kuskusu – to takie nawiązanie do Sahary, na której rozbił się Pilot, a jak wiadomo, kuchnia francuska ma wiele zapożyczeń marokańsko-tunezyjskich.

Jeden z moich gości w pewnym momencie mruknął wyraźnie zaskoczony:

– Słuchaj, dobre to!

Jako zupę podałam prowansalską cukiniową, której siła tkwi w wielkiej prostocie: cukinia, cebula, wino, przyprawy.

Danie główne to coq au vin, ale nie w wersji klasycznej, z czerwonym burgundem, lecz marynowane i duszone w prowansalskim winie różowym. Do tego dodatki: fasolka szparagowa (złota wstęga, zielona wstęga, drobna żółta) oraz marchewka vichy.

I typowe zakończenie francuskiego obiadu: deska serów

Był to strzał w dziesiątkę! Szalenie się wszystkim podobało i smakowało.

Sery, które ułożyłam: cheddar, kozi, manchego, camembert, oscypek, kulki twarożku otoczone natką pietruszki, cienkie plastry goudy z oliwką. Do tego winogrona, orzechy i migdały.

Wystrojowi stołu towarzyszyły róże: na serwetkach, we flakonie, w kartach menu, każdy dostał też zakładkę do książki w kształcie róży (Matras ma takie w ofercie). Kawa była podana w kubeczkach w róże.

Dodam, że moja bluzeczka też była w róże:)

Prowansalska cukiniowa według Amerykanki

Odmian zupy cukiniowej są tysiące.

Tym razem proponuję wersję podaną przez Amerykankę, Elizabeth Bard, w książce „Piknik w Prowansji” (o której parę dni temu pisałam).

Jest super!

b_cukiniowa_Amerykanki

pół szklanki oliwy z oliwek

1 duża cebula pokrojona w grubą kostkę

1 kg cukinii pokrojonej w kostkę

3 szklanki wody

3/4 szklanki białego wina (wytrawnego)

kostka bulionu warzywnego

 

W rondlu rozgrzewamy oliwę, wrzucamy cebulę i dusimy na małym ogniu, aż się zeszkli.

Dodajemy cukinię, przykrywamy pokrywką (lekko uchyloną) i dusimy aż cukinia zmięknie.

Kostkę bulionową rozpuszczamy w 1/2 szklanki wrzącej wody, dodajemy do rondla, dodajemy wino i resztę wody.

Gotujemy kilka minut.

Miksujemy całość.

 

Moja uwaga: po zmiksowaniu sprawdzamy smak, jeśli uważamy to za konieczne, doprawiamy solą, pieprzem i ziołami prowansalskimi (ja tak właśnie zrobiłam).