Na nadchodzące Święta Bożego Narodzenia, które już są, ledwo o krok, o kilka godzin, przesyłam wszystkim zaglądającym tu serdeczne życzenia; aby święta przyniosły spełnienie marzeń i aby te marzenia były piękne…
Dołączam apokryficzną historyjkę o Bożym Narodzeniu i pewnym wróbelku, który zasłużył, aby znaleźć się betlejemskiej stajence…
Wróbel Bożego Narodzenia
Tej nocy, której Bóg postał do Maryi archanioła Gabriela, na parapecie domu przyszłej Matki Jezusa siedział przypadkowo pewien wróbel. Zalękniony ptak już miał właściwie odlecieć, ale gdy usłyszał, że archanioł zwiastował Maryi narodziny Syna Bożego, jego maleńkie serce zaczęło bić mocniej z emocji. I dopóki archanioł się nie oddalił, ptak pozostał nieruchomy niczym kamień.
„Czy naprawdę dobrze usłyszałem? Z Maryi narodzi się Syn Boży?” – pytał siebie ptaszek. Odczuwał wielką radość. „Miałem szczęście, że to usłyszałem. Muszę zaraz o tym cudownym fakcie powiadomić ludzi, aby przygotowali się na przyjęcie i uwielbienie Dziecka” – myślał.
Pofrunął zatem nad Nazaret i skierował się na targ. Były tam kobiety sprzedające zboże, mąkę i chleb.
Mam wam do przekazania tajemnicę, nadzwyczajną tajemnicę – zaszczebiotał wróbel, skacząc na nóżkach.
Ale jedna z nich zawołała zagniewana:
Wy, wróble, zawsze kradniecie mi ziarno! Uciekaj stąd, zuchwalcze!
I pogroziła mu miotłą, nie słuchając tego, co chciał jej powiedzieć.
Wróbel poleciał więc na plac. Pod drzewami stali mędrcy miasta i zawzięcie dyskutowali.
„Oni z pewnością mnie posłuchają” – pomyślał, dodając sobie odwagi.
Szykuje się coś wielkiego dla stworzeń tej ziemi! – zaszczebiotał, siadając na gałęzi tuż nad nimi.
Mędrcy podnieśli na chwilę ku niemu wzrok, potem powrócili do swoich dyskusji. Nawet nie zauważyli, że ptaszek, nie bacząc nawet na kota, nadal skakał z gałęzi na gałąź, chcąc przyciągnąć ich uwagę. Nadaremno. Rozczarowany, poleciał do stolicy i skierował się ku królewskiemu pałacowi.
Jak śmiesz przekraczać mury dworu królewskiego? – zawołał strażnik.
Przychodzę, by przynieść ważną nowinę – zakwilił wróbel. – Niedługo narodzi się Syn Boży, Pan nieba i ziemi.
Jeśli natychmiast nie zamilkniesz, zamknę cię w klatce! – zagrzmiał dowódca straży. – Nasz król jest panem wszystkiego i wszystkich!
Ale wróblowi udało się uciec przed strażnikami. Wleciał przez okno pałacu i skierował się do sali tronowej.
Wyrzućcie tego natarczywego ptaka! – krzyknął zagniewany król, nie wysłuchawszy wiadomości, jaką starał się przekazać mu ptaszek.
Przybiegli strażnicy i słudzy, by złapać wróbelka. Ten, zalękniony, starał się uciec z pałacu, ale chwilę wcześniej zostały zamknięte okna.
Łapcie go, łapcie go! – krzyczeli słudzy i strażnicy, biegając po komnatach, w których ptaszek na próżno starał się ukryć.
Na szczęście właśnie w ostatnim pokoju wróbelek znalazł szparę i wyfrunął na wolność.
Uratowany! Nareszcie jestem uratowany! – zakwilił ptaszek, wzbijając się wysoko w niebo. Stamtąd, w pobliżu jakiejś wsi, zauważył dzieci, które wesoło bawiły się w śniegu. „Dzieci mnie posłuchają” – pomyślał, zbliżając się szybko. Rzeczywiście, gdy tylko przysiadł na śniegu, wszystkie dzieci zebrały się wokół niego.
– Jaki śliczny wróbelek! – zawołały. – Po co tu przyleciał? Może chce pobawić się z nami…
O nie, jestem tutaj, by wyjawić wam przepiękną tajemnicę – zaświergotał ptaszek, przechylając główkę na jedną stronę. – Niedługo narodzi się na ziemi, właśnie wśród was, Dziecko, Syn Boży!
Posłuchajcie: ćwir, ćwir, ćwir… – zauważyło jakieś dziecko. – Wydaje się, że chce nam coś powiedzieć…
A ja wam mówię, że jest głodny! – zawołała dziewczynka i dała mu okruszyny ciastka.
Ale ptaszek nie myślał o jedzeniu. Był tutaj z ważnego powodu. Aby bardziej zwrócić uwagę dzieci, zaczął bić skrzydłami i jeszcze raz powtórzył wszystko, starając się to robić jak najwyraźniej.
Tak bardzo chcielibyśmy cię zrozumieć – powiedziało jakieś dziecko, głaszcząc go.
Wróbelek zdał sobie sprawę, że dzieci niestety nie rozumieją tego, co mówi.
Wróbelek bardzo się zmartwił, że nie może przekazać nikomu wielkiej tajemnicy. „Jaka szkoda, że ludzie nie wiedzą o tym, co ma się wydarzyć” – myślał. „Dorośli udają głuchych i wyrzucają mnie, a dzieci, chociaż bardzo kochane, nie potrafią mnie zrozumieć… Jeśli nie mogę zawiadomić ludzi, nikt nie przyjmie Józefa i Maryi w Betlejem” – martwił się. „I nikogo, naprawdę nikogo nie będzie przed stajenką w świętą noc, by towarzyszyć Synowi Bożemu. Muszę za wszelką cenę coś zrobić” – zdecydował.
Zawołał wówczas inne wróble. Opowiedział im o tym, co usłyszał w domku Maryi. Wróbelki uradowały się bardzo, tak samo jak i on.
Jeśli ludzie nie chcą wiedzieć, kim jest to Dziecko, my przynajmniej powiadomimy o tym inne ptaki – stwierdziły.
W okamgnieniu rozleciały się na wszystkie strony i wszędzie rozgłosiły niezwykłą nowinę. Skowronki, zięby, rudziki, słowiki i kosy, naprawdę wszystkie ptaki dowiedziały się o wielkim wydarzeniu. W świecie ptaków zaczęła panować niecierpliwość. Wszędzie trwały przygotowania. Każdy ptak ćwiczył swe najpiękniejsze śpiewy, czekając na narodziny Syna Bożego.
Gdy Jezus się narodził i został położony w żłobie, jako pierwsi zobaczyli Go: osiołek, który przyniósł Józefa i Maryję do Betlejem, wół, który stał w stajni, i wielka liczba skowronków, zięb, rudzików, słowików i kosów, które przyleciały tu ze wszystkich stron.
Na dachu stajni wróble czuwały nad Dzieciątkiem Jezus, podczas gdy inne ptaki śpiewały radośnie wokoło.
Potem nadeszli pierwsi pasterze, którzy usłyszeli nowinę przyniesioną przez aniołów z nieba. Zdziwili się, spotykając przed Jezusem pełne radości ptaki. Patrzyli po sobie zaskoczeni.
Zaśpiewajmy i my – powiedzieli i stworzyli jeden chór ze słowikami, skowronkami, rudzikami i kosami, przygrywając jednocześnie na fletach i dudach.
Kiedy usłyszeli ich z daleka inni ludzie i zrozumieli, że narodził się Syn Boży, również oni cieszyli się i zaczęli śpiewać. I tak w każdym zakątku ziemi radowano się z tego wydarzenia.
Wyobraźcie sobie radość naszego wróbelka. Dzięki niemu narodzony Jezus miał wokół siebie wiele stworzeń i tyle radosnych pieśni. Do dzisiaj w Świętą Noc przed żłóbkiem czy choinką dzieci i dorośli wypełniają śpiewem swoje domy.