Letni sos pomidorowy – ostatni dzwonek

Cóż, lato powoli się kończy i powoli kończy się sezon świeżych, wygrzanych słońcem owoców i warzyw. Zanim powiemy „adios pomidory” zapraszam na pyszny sos pomidorowy do spaghetti. Bez zbędnych dodatków, nie za wiele przypraw, chodzi o smak pomidorów, łagodny, słodkawy, pyszny.

sos_pomidorowy_letni

4 spore pomidory

1 cebula

łyżka oliwy, łyżka masła

sól, pieprz, szczypta papryki

gałązka świeżego tymianku

 

Rozgrzewamy w rondlu oliwę, dodajemy masło, dodajemy pokrojone na kawałki pomidory, pokrojoną w półkrążki cebulę, podlewamy niewielką ilością wody, lekko solimy, dodajemy tymianek  i dusimy, aż pomidory rozpadną się.

Wtedy wyjmujemy tymianek i całość miksujemy.

Doprawiamy solą, pieprzem i papryką.

Jeśli ktoś lubi, można dodać łyżkę gęstej śmietany.

Smacznego!

Mój sztandarowy sos pomidorowy

Jego jedyną tajemnicą są dojrzałe, wygrzane słońcem pomidory i niemal zero dodatków i przypraw; tylko te, które lubię: nieco soli, szczypta dosłownie pieprzu, troszkę masła i cieniutkie półkrążki cebuli. Otrzymujemy gęsty, jasnopomarańczowy sos, jakże inny od ciemnoczerwonych sklepowych słoików – skąd oni biorą taki kolor sosu pomidorowego? A smak mojego sosu jest niezrównany (przynajmniej dla mnie!), pełny naturalnej słodyczy pomidorów i cebuli, a jednocześnie z lekką, kwaśną nutą, zawartą w pomidorach.

Najbardziej go lubię z cienkimi wstążkami tagliatelle, ale jest dobry do wszystkiego, do klopsików, do ziemniaków, kalafiora, fasolki, do mięs….

4-5 dojrzałych pomidorów

1 średnia cebula biała

1-2 łyżki masła

Ok. pół płaskiej łyżeczki soli

Szczypta pieprzu

Pomidory obieramy ze skórki (obieraczką, albo przecinamy na krzyż, przelewamy wrzątkiem i ściągamy skórkę), wykrawamy białą końcówkę. Kroimy pomidory na kawałki.

Cebulę obieramy i kroimy na cieniutkie półkrążki.

W rondlu roztapiamy łyżkę masła, dodajemy cebulę i szklimy ją, mieszając.

Kawałki pomidorów przekładamy do rondla, podlewamy niewielką ilością gorącej wody i dusimy całość, mieszając, aż pomidory rozpadną się, uzupełniając w miarę potrzeby niewielką ilością wody.

Kiedy już powstanie jednolity sos, doprawiamy go solą, pieprzem i łyżką masła.

Jeśli ktoś lubi bardziej aksamitny sos, może go zmiksować.

Smacznego!!!

Sos pełnia lata

Jest tak pyszny, że zjadłam go naprawdę zbyt wiele. A mama  – nawet nie pytana – powiedziała, że bardzo jej smakuje – a to nie jest częste w naszym domu:)

sos pełnia lata

Jest to po prostu zwykły sos z dojrzałych pomidorów i cukinii; tajemnica smaku tkwi w jakości produktów; pomidory muszą być dojrzałe, wygrzane słońcem, a cukinia młodziutka, a cebula najlepiej słodka.

Potrzebne nam będą:

4 dojrzałe pomidory

1 młoda cukinia

1 słodka cebula

1 papryka

1 młoda marchewka

kilka ząbków czosnku

sól, pieprz, ostra papryka, łyżeczka cukru, szczypta przyprawy włoskiej lub prowansalskiej

2-3 łyżki gęstej śmietany

masło i olej

Pomidory trzeba naciąć na czubku na krzyż i zalać wrzątkiem na 2 minuty, wyjąć z wrzątku i obrać ze skórki, pokroić na cząstki.

Cebulę obieramy i kroimy w cienkie półplasterki, podobnie cukinię (jeśli cukinia jest młoda, nie musimy jej obierać) i paprykę. Czosnek siekamy na drobno, marchewkę obieramy i ścieramy na grubej tarce.

Rozgrzewamy w rondlu olej, dodajemy łyżkę masła, wrzucamy cebulę i czosnek, kiedy się zeszklą dodajemy cukinię, marchewkę i paprykę, lekko solimy. Po 5 minutach podsmażania (cały czas mieszając) dolewamy nieco wrzątku, dusimy do miękkości warzyw. Potem dodajemy do rondla przygotowane cząstki pomidorów i łyżkę masła. Dusimy na małym ogniu aż pomidory rozpadną się. Dodajemy śmietanę, roztrzepujemy  ją, by nie było grudek, po czym doprawiamy.

Zostawiamy na 15 minut – i gotowe.

Najbardziej lubię ten sos z makaronem w kształcie wstążek.

Smacznego!

Tak się ten sos u nas robi

Mowa o sosie z grzybów leśnych; tym razem miałam maślaczki i kurki.
Sos jest świetny jako dodatek do klusek, placków ziemniaczanych czy z cukinii, do ziemniaków, frytek, itp.


sos z grzybów leśnych

30 dag świeżych grzybów leśnych (pieczarki też mogą być)
1 cebula, 1 szalotka
4 łyżki masła
czubata łyżka gęstej kwaśnej śmietany
pieprz grubo mielony
sól, czosnek granulowany

Oczyszczone grzyby pokroić grubo na kawałki.
Zalać je gotującą się wodą (ok. 1l), blanszować przez 1 minutę, odcedzić.
Ponownie zalać gotującą się wodą i blanszować 1 minutę, odcedzić.
Przełożyć je do rondla, dodać 2 łyżki masła, podlać niewielką ilością wrzącej wody, lekko osolić, dusić kilka minut.
Na patelni rozpuścić 2 łyżki masła, dodać pokrojoną w kostkę cebulę i szalotkę, przesmażyć na szklisto (nie rumienić).
Przełożyć zawartość patelni do rondla z grzybami, doprawić solą, pieprzem i czosnkiem, dodać śmietanę, wymieszać i chwilę jeszcze dusić.
Ostawić z gazu, przykryć i po ok. 10 minutach sprawdzić smak, ewentualnie jeszcze doprawić.

Pomysł do chrzanu

Nie ma to jak przedświąteczne babskie rozmowy!  Pod ich wpływem wprowadziłam pewną innowację do świątecznego chrzanu:)

– A chrzan jak pani robi?
– A do tego ze słoika dodaję jajka, cukier i trochę śmietany.
– No ja też jajka, ale zamiast śmietany – trochę majonezu, i wie pani, dodaję kawałki ananasa z puszki.
– O, i dobre to?
– Ależ pyszne!


chrzan z ananasem

Rzeczywiście pyszne:)
To ja go teraz robię tak:
2 słoiczki – 2 x 180 g – utartego chrzanu z octem (firmy Polonaise)
4 jajka ugotowane na twardo
ok. 2-3 łyżek gęstej kwaśnej śmietany 18 %
ok. 2 łyżeczek cukru
2-3 łyżki posiekanych i odsączonych kawałków ananasa w puszce

Ugotować jajka na twardo, dobrze ostudzić, obrać.
Chrzan przerzucić ze słoiczków na sitko i dobrze odcedzić z zalewy.
Utrzeć na drobnej tarce jajka, lekko osolić.
Wymieszać w salaterce odcedzony chrzan z utartymi jajkami, doprawiać stopniowo dodawaną śmietaną i cukrem do uzyskania smaku, który nam najbardziej odpowiada. Dodać kawałki ananasa, wymieszać.

Sos tatarski

Sos tatarski do jajek i świątecznej wędliny jest idealny. Ale to, co nam sprzedają w słoikach jest beznadziejne. Wątpliwej jakości majonez, w którym tu i ówdzie pojawiają się ślady konserwowego ogórka. Nie spotkałam jeszcze firmy, która miałaby w swojej ofercie dobry sos tatarski.
Zrobiłam swój, domowy. Owszem, poszłam trochę na skróty, bo wzięłam słoiczek gotowego, ulubionego majonezu:)

sos tatarski

słoik majonezu (u mnie jest to Hellmans Babuni)
słoiczek marynowanych grzybów (mam jeszcze rydze, które marynowałam jesienią)
duża cebula
ogórki konserwowe (7-8 średniej wielkości)

Ogórki, cebulę i grzybki posiekać na kosteczkę.
Wymieszać z majonezem.
Doprawić szczyptą soli i pieprzem.
Pyszne!


Sos grzybowy do placków z cukinii

Znalazłam 3 brunatne kozaczki w parku-zagajniku na przedmieściach, hura!!!! To cudowne uczucie: budzi się w człowieku instynkt poszukiwacza i ta satysfakcja, że się znalazło:)
– Czekały na ciebie – tak zawsze mówił tato w czasie naszych wypraw do lasu:)
Trzy kozaczki to jednak niewiele, ale dorzuciłam do nich garść kurek i zrobiłam sos grzybowy do placków z cukinii; przepyszny!

sos grzybowy

Rozgrzałam w rondelku trochę oliwy, dodałam kawałek masła i wrzuciłam posiekane niezbyt drobno grzyby. Lekko osoliłam.
Trzeba je dusić, aż sok, który puszczą, wyparuje. Wtedy dołożyłam jeszcze kawałek masła, dodałam posiekaną w piórka niezbyt dużą cebulę, chwilę poddusiłam, po czym dolałam trochę wrzątku, tak żeby wyszedł gęsty raczej sos. Wszystko się poddusiło jeszcze jakieś 5-10 minut. Dodałam łyżkę śmietanki 36%, doprawiłam pieprzem.
I gotowe!

Sztufada cielęca w sosie szafranowym

Receptura staropolska z książki Czernieckiego (Compendium ferculorum), którą nadal testuję.

sztufada cielęca

Według moich uściśleń dość lapidarnego przepisu byłoby to tak:

1 kg cielęciny na pieczeń (np. udźca)
1 duża cebula
2 pietruszki, 2 gałązki natki pietruszki
pół litra bulionu cielęcego (wzięłam bulion cielęcy z kostki)
pół cytryny
sól, pieprz, gałka muszkatołowa
łyżka masła

W dużym rondlu zagotować lekko osoloną wodę, włożyć do wrzątku mięso; trzeba szybko obgotować go w gotującej się ostro wodzie ze wszystkich stron, żeby pozamykały się wszystkie pory.
Następnie zmniejszyć ogień, tak, żeby ledwie bulgotała woda, dodać jarzyny, wlać bulion. Dodać pieprz grubo mielony i nieco startej gałki muszkatowołowej. Wcisnąć sok z cytryny.
Gotować mięso pod przykryciem do miękkości, ok. 1-1,5 godziny.
Wyłączyć gaz i zostawić mięso w garnku aż rosół nieco ostygnie.
Następnie wyjąć mięso, pokroić w plastry, podawać z sosem szafranowym.

Na sos będą nam potrzebne:
łyżka masła i łyżka mąki, rosół z gotowania mięsa, kilka nitek szafranu

W rondelku roztopić masło, dodać mąkę, wymieszać szybko i lekko podrumienić. Następnie, mieszając, dodawać rosół, tyle, żeby powstał gęsty raczej sos. Gotować mieszając (uwaga: sos gęstnieje w miarę gotowania, gęstość regulujemy dodawaniem rosołu). Dodać szafran, wymieszać.

Bardzo delikatne i smaczne.

Również wspaniałe na zimno, do kanapek.

Nie ma kuchni prowansalskiej bez czosnku

Nikt nie zawraca sobie głowy kupowaniem jednej główki; czosnek kupuje się w dużych pękach, bo też i zużywa się go dużo.

czosnek w Prowansji

Czosnek nazywany jest nawet truflami Prowansji. Jest fioletowy, mniej intensywny i mniej ostry od białego, i pewnie dlatego dodaje się go w tak dużych ilościach.

czosnek prowansalski

Przede wszystkim robi się z niego aïoli – majonez czosnkowy, który zresztą można kupić w każdym dosłownie sklepiku (jest również w naszych polskich delikatesach).
Ale w każdej książce piszą, że ten domowy, to jest dopiero coś!
Spróbujmy zatem:
Zacznijmy ostrożnie: 2 ząbki czosnku przeciskamy przez praskę, dodajemy sól i pieprz, rozcieramy w kamiennym moździerzu, dodajemy 1 żółtko jajka i dalej ucieramy. Potem po troszeczku, na początku po kropelce dodajemy oliwę wytłaczaną na zimno, extra vergine (ok. pół szklanki) i na końcu kilka kropel cytryny.

aioli

O la, la!!!! ależ on jest ostry!!!!
Ale ponoć taki ma być….. Proponuję jednak nie przeciskać czonsku, tylko go drobno posiekać:)
Świetny jest jako dip do sezonowych warzyw, ugotowanych na parze.

Kuchnia wiedeńska

Wiele osób uważa ją za nieco siermiężną i przyciężkawą… te ziemniaki, ta śmietana, te koszmarne kalorie… nie warto próbować!

Ja jednak myślę inaczej, a znikające wczoraj na moim przyjęciu potrawy z talerzy świadczą, że mam rację. To bardzo smaczna kuchnia.

Oto zupa grzybowo-ziemniaczana

 

pół kilograma ziemniaków

1 dag suszonych kapeluszy prawdziwków

1/4 łyżeczki kminku

1 spora cebula

2-3 łyżki masła

2 łyżki mąki

1 łyżka gęstej kwaśnej śmietany (co najmniej 18%)

szczypiorek

sól, pieprz

sposób przygotowania

Kapelusze prawdziwków namoczyć, zalewając ciepłą wodą; po ok. 1 godzinie, kiedy będą już miękkie, pokrajać je w paseczki. Przełożyć grzybki do rondla, zalać 2 litrami ciepłej, lekko osolonej wody, dodać kminek, gotować ok. pół godziny. Dorzucić ziemniaki, obrane i pokrojone w niezbyt grubą kostkę, dalej gotować na małym ogniu, aż ziemniaki będą bardzo miękkie, ok. 30-40 minut. W razie potrzeby uzupełniać ilość, dolewając gorącej wody.

Cebulę obrać posiekać w drobną kostkę. Na patelni rozgrzać masło, wrzucić cebulę, lekko ją podrumienić. Wsypać mąkę, rozmieszać, smażyć chwilę, aż powstanie lekko rumiana zasmażka.

Przełożyć zasmażkę do zupy, wymieszać, chwilę razem gotować. Na samym końcu dodać łyżkę śmietany, chwilę razem pogotować.

Doprawić świeżo mielonym pieprzem, ewentualnie, w razie potrzeby dosolić.

Na talerzach posypać siekanym szczypiorkiem.

A to Tafelspitz – sztuka mięsa w sosie chrzanowym

 

Tak o tym daniu pisał Robert Makłowicz w książce C.K. Kuchnia:

We Francji kiwano głowami z powątpiewaniem. Najlepsi agenci uparcie donosili, że ulubionym daniem Franciszka Józefa I, cesarza Austrii i króla Węgier, jest sztuka mięsa.

Jak to, cesarz i kawałek wołowiny wątpliwej jakości? Żeby choć ostrygi, homary lub przynajmniej pasztet gęsi z truflami, ale sztuka mięsa? Jakie uczucia budzić może imperator jedzący gotowane w wodzie (z dodatkiem jarzyn, co prawda) mięso?

Trudno, nie było wyjścia! Należało zlecić któremuś z agentów, by choć skosztował owej sztuki mięsa (zjedzenie całej porcji wydawało się ponad siły przeciętnego Francuza). Nie było to jednak łatwe zadanie. Pierwsi dwaj ludzie, którzy mieli je zrealizować, zastrzelili się na progu restauracji po otworzeniu zalakowanej koperty z nazwą dania.  Z trzecim agentem sprawy potoczyły się zupełnie inaczej. Zjadł potrawę i zniknął. Wkrótce okazało się, że przeszedł na stronę austro-węgierskiego wywiadu.

Francuzom opadły łuski z oczu. Toż ta sztuka mięsa, mimo całej swej niepozorności, to prawdziwa Wunderwaffe wiedeńskiej kuchni! Dość nikczemna forma kryje w sobie treści niepowtarzalne, zaiste genialne połączenie prostoty z finezją. Ta finezja to sos, serce każdej potrawy, a sztuki mięsa w szczególności.

A ten sos robiłam tak:

Z dwóch łyżek mąki i dwóch łyżek masła zrobiłam rumianą zasmażkę, rozprowadziłam ją niepełną szklanką zimnego rosołu (tego, w którym gotowała się sztuka mięsa) i mieszając zagotowałam. Dodałam 3 łyżki kremu chrzanowego ze słoiczka (starty chrzan wymieszany z majonezem), całość chwilę jeszcze pogotowałam, doprawiłam świeżo startym pieprzem.