Robione raz do roku, na Święto Niepodległości Polski, z białym makiem
W tym roku dzień 11. listopada był bardzo pochmurny, szary, trochę smutny, bo pandemia ciągle szaleje – to i zdjęcie wyszło nie najlepiej. Ale rogale bardzo smaczne.
Wiosna przyszła niezależnie od pandemii i wszystkie nowalijkowe smaki pojawiły się jak zawsze. Życie toczy się dalej.
Mamy tu dziś wiosenne ciasto do popołudniowej kawy czy herbaty. Cisto jest bardzo delikatne, a kwaskowy smak rabarbaru jest świetnym kontrapunktem dla słodkiej bezowej pianki.
ok. 1/2 kg rabarbaru (2 łodygi)
1/2 szklanki cukru kryształu
20 dag mąki
8 dag cukru pudru
10 dag margaryny
2 żółtka
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1 łyżka kwaśnej śmietany
2 białka
10 dag cukru pudru
wiórki kokosowe do posypania
Rabarbar obieramy, kroimy w kostkę, zasypujemy cukrem kryształem, odstawiamy na 1 godzinę.
Mąkę przesiewamy na stolnicę, siekamy z margaryną, dodajemy cukier puder (8 dag), proszek do pieczenia, żółtka, śmietanę, zagniatamy ciasto (będzie bardzo miękkie i plastyczne).
Blaszkę wykładamy pergaminem, układamy w niej 3/4 rozpłaszczonego ciasta, palcami rozciągamy je na całą blaszkę. Nakłuwamy ciasto widelcem i wkładamy na 10 minut do piekarnika, nagrzanego do 180 stopni.
Z białek ubijamy pianę, dodając pod koniec stopniowo 10 dag cukru pudru. Na podpieczony placek rozsypujemy wiórki kokosowe, układamy odciśnięte kawałki rabarbaru, na nich rozprowadzamy pianę, a na wierzch układamy kawałki pozostałego ciasta.
Elżbieta II obchodzi w tym roku 94. urodziny. Jednak, z uwagi na pandemię i izolację, nie będzie w Wielkiej Brytanii hucznego świętowania. Ale smakosze otrzymali niezwykły prezent od królewskiego dworu. Opublikowano przepis kucharzy królowej na oryginalne czekoladowe babeczki – The Royal Pastry Chefs – ofiarowane jej w dniu urodzin.
Czemu by nie spróbować? są bardzo proste i pyszne. Może trochę za słodkie.
Te królewskie były ozdobione lukrem i emblematami królewskimi. Moje są zwykłe takie, domowe.
250 g mąki
300 g cukru
75 g kakao
1 płaska łyżeczka proszku do pieczenia
1 płaska łyżeczka sody oczyszczonej
2 jajka
300 ml mleka
1 łyżka octu
50 ml oleju
60 g masła rozpuszczonego i ostudzonego
5 ml ekstraktu waniliowego
100 g wiórków czekoladowych
Na polewę:
90 g czekolady 90 %
10 g masła
125 g cukru pudru
posiekane orzechy do ozdoby
W jednej misce wymieszać mąkę, cukier, kakao, proszek do pieczenia i sodę
W drugiej misce wymieszać jajka, masło, olej, mleko, ocet i ekstrakt z wanilii.
Połączyć składniki obu mis, aż uzyskana masa będzie gładka.
Dodać wiórki czekoladowe.
Formę na muffinki wyłożyć papilotkami, nałożyć do otworów masę.
Piec w piecu nagrzanym do 160 st. C przez ok. 15-18 minut, aż będą złote i sprężyste.
Zostawić do ostygnięcia.
Zrobić polewę: stopić czekoladę i lekko ostudzić. Rozetrzeć masło i cukier puder do gładkości, dodać stopiona czekoladę, wymieszać.
Kiedy widzę w cukierni chrust (faworki, jak mówią niektórzy), nie zdarzyło mi się jeszcze, żebym miała ochotę go kupić. Zdarzyło mi się natomiast parę razy, że się jednak skusiłam i kupiłam gotowy chrust. Zawsze tego żałowałam. Nigdy nie byłam zadowolona z zakupu. Ciasto było za grube, za tłuste, cukier puder był nasiąknięty tym tłuszczem, nieapetyczny, i w dodatku chrusty były za jasne i nie chrupały.
Do robienia chrustu trzeba naprawdę się przyłożyć.
Jest sporo dobrych przepisów, ale tak naprawdę dwie rzeczy są tu najważniejsze:
ciasto musi być cieniutko wywałkowane
temperatura tłuszczu, na które wrzucamy chrust musi być taka, że faworki wypływają na wierzch NATYCHMIAST
Kiedyś robiłyśmy z mamą chrust z przepisu z dodatkiem octu, ale kiedy przetestowałam przepis Yenulki z Forum MniamMniam, z dodatkiem piwa, wszedł już na stałe do naszych rodzinnych przepisów. (P.S. było kiedyś w sieci takie forum kulinarne MniamMniam – do dziś wspominam je z wielkim sentymentem a ich uczestnicy ciągle żyją w mojej pamięci).
To teraz przepis:
ok. 3 szklanek mąki
4 duże żółtka
pół szklanki jasnego piwa
1 łyżeczka masła
szczypta soli
Do smażenia – ok 1 kg smalcu
cukier puder do posypania faworków
Do misy miksera wrzucić mąkę, żółtka, piwo, sól i masło. Wyrabiać ciasto aż się przestanie kleić (dobrze jest zacząć od wsypania 2,5 szklanek mąki a potem dodawać w miarę potrzeby). Po zagnieceniu ciasto włożyć na godzinę do lodówki. Potem wyjąć, przegnieść, podzielić na kawałki i wałkować cienkie placki. Wykrawać z nich radełkiem prostokąty, na środku zrobić nacięcie i przepleść żeby powstał kształt faworka. Gotowe faworki przykryć ściereczką, żeby nie obsychały.
W szerokim rondlu roztopić smalec. Zacząć smażenie dopiero wtedy, kiedy tłuszcz jest rozgrzany tak, że wrzucony faworek natychmiast puszy się i wypływa.
Smaży się faworki z obu stron na złoty kolor. Następnie wyjmuje się je na ręcznik papierowy, żeby ten wchłonął nadmiar tłuszczu. Ja obracam je i wyjmuję przy pomocy dwóch widelców. Następnie przekłada się usmażone i odsączone faworki na paterę i posypuje cukrem pudrem, przesiewając go przez siteczko.
Zanim zacznie się szaleństwo świątecznego gotowania i pieczenia, akurat jest dobry czas na pierniczki. Te tutaj to cienkie pierniczki, chrupiące, ale jednocześnie miękkie, od razu gotowe do jedzenia, nie muszą leżakować. Aczkolwiek kilka dni w zamkniętej puszce sprawi, że będą jeszcze bardziej kruche. Świetne są do powieszenia na choinkę. Na razie są jeszcze łyse, czekają na polukrowanie
1/2 kostki masła
1/2 kostki margaryny
3/4 szklanki brązowego cukru jasnego
1/2 szklanki cukru pudru
1 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
1 łyżka przyprawy do pierników
szczypta soli
1 duże jajko
2 łyżki miodu
3 szklanki mąki
3 łyżki mąki ziemniaczanej
Masło i margarynę zmiksować z cukrem, solą i przyprawami na lekką i puszystą masę. Dodać jajko i miód i dobrze zmiksować. Wsypywać porcjami mąkę do masy i dalej ucierać, dodać mąkę ziemniaczaną i wymieszać. Podzielić ciasto na pół (ciasto będzie bardzo miękkie), każdą połowę spłaszczyć, zawinąć w folię i schłodzić w lodówce przez co najmniej godzinę. Rozgrzać piekarnik do 180ºC. Na lekko posypanej mąką stolnicy wywałkować cienko ciasto i wycinać gwiazdki, serca, aniołki…. wszystkie kształty, na jakie mamy ochotę. Układać na wyłożonej pergaminem blasze. Zrobić dziurkę na wstążkę do powieszenia na choinkę. Piec 10-12 minut, aż zaczną się lekko rumienić na brzegach. Wystudzić i polukrować.
Wszystkim się wydaje, że ciasto
marchewkowe to amerykański wynalazek. A ja, przy okazji poszukiwań
genealogicznych, w pamiętniku Zofii Anny z Marcinkowa (k. Wąchocka), z czasów
głębokiego PRL-u, kiedy nie śniło się nikomu o żadnych kontaktach ze „światem”,
znalazłam kartkę z przepisem na placek z marchwi. Wtedy, gdy praktycznie w
sklepach nic nie można było kupić, robiło się takie potrawy, z nietypowych składników, choćby tort
fasolowy.
Zrobiłam to ciasto marchewkowe. Jest pyszne. I takie proste.
2 szklanki utartej marchewki
2 szklanki mąki
1 i 1/2 szklanki cukru
pół szklanki oleju
2 jajka
1 łyżeczka sody oczyszczonej
1 i 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
przyprawa do pierników
rodzynki
2 łyżki gęstej śmietany do posmarowania placka
garść posiekanych drobno orzechów do posypania
Roztrzepać jajka z olejem, dodać do pozostałych
składników, dodać rodzynki, wymieszać wszystko razem.
Przełożyć masę do formy keksowej,
wyłożonej pergaminem.
Piec w nagrzanym do 180 st. C
piekarniku, ok. 45 minut, aż włożony w ciasto patyczek będzie suchy.
Wyjąć ciasto, posmarować śmietaną,
posypać orzechami, zostawić do ostygnięcia.
Na rogale świętomarcińskie, z białym makiem, czeka się cały rok, bo tradycja mówi, że są przysmakiem związanym z dniem św. Marcina, który w dniu 11 listopada przybywa na białym koniu (stąd ten biały mak).
Te domowe rogale, bez żadnych substytutów, uczciwe, z masłem, marcepanem, orzechami i białym makiem, z listkowanego ciasta francusko-drożdżowego, mają niepowtarzalny smak.
Pamiętacie może kruche ciasteczka kręcone przez maszynkę do mielenia?
maszynka z założoną formą do ciastek
Proste były do zrobienia i tanie, więc kiedy
dzieci marudziły o coś słodkiego, babcia szybko zagniatała ciasto, przykręcała
do stołu maszynkę do mielenia (wtedy były to maszynki ręczne, rozmiar 5 lub 8)
i zakładała w miejsce sitka formę z przesuwającą się blaszką, w której były
wycięte wzory ciasteczek. Potem wkładała ciasto, kręciła rączką maszynki a
któreś dziecko odbierało wysuwające się wężyki ciastek, urywając je w dowolnej
długości. Walczyłyśmy z siostrą, która będzie urywać ciasteczka!
Teraz ręczna
maszynka do mielenia chyba jeszcze jest w piwnicy, ale w domu używam tylko
elektrycznej. Dawno już myślałam, żeby sprawdzić, czy da się kręcić ciastka w
maszynce elektrycznej, ale ciągle odkładałam eksperyment.
I teraz właśnie
nadszedł ten czas.
Otóż da się!
Proszę bardzo, oto ciasteczka:
ciasteczka kręcone przez maszynkę do mielenia
I przepis (ze starej
książki kucharskiej o ciasteczkach):
20 dag cukru pudru
80 dag mąki
30 dag masła
3 żółtka
szczypta soli
ok. 3-4 łyżek gęstej kwaśnej śmietany
Z podanych
składników wyrabiamy ciasto (najprościej w mikserze, hakiem do wyrabiania
ciast). Śmietaną regulujemy gęstość ciasta; ma być raczej twarde, ale
plastyczne.
Wkładamy ciasto do
maszynki z nałożoną formą do ciasteczek, uruchamiamy maszynkę i wychodzące paski urywamy w odpowiadającej
nam długości.
Układamy na blasze
wyłożonej pergaminem i pieczemy w piekarniku nagrzanym do 180 st. C przez ok.
15 minut aż zezłocą się.
Ciastka można
układać obok siebie dość ciasno, bo nie rosną w trakcie pieczenia.