Szukałam przepisów na dania z kuchni rosyjskiej, która miała towarzyszyć oglądaniu oskarowego filmu „Lewiatan” w reżyserii A. Zwiagincewa (to właśnie rosyjskiego „Lewiatana” pokonała nasza polska „Ida”).
Wiadomo było, że powinny to być dania proste, z dalekiej północnej nadmorskiej prowincji, bo tam dzieje się akcja filmu. Ale jednak nie ryby – bo raczej nie cieszą się u mnie popularnością. I morze wódki też odpadało:)
Przypomniałam sobie książkę Tadeusza Olszańskiego, sprawozdawcy sportowego, który oprócz zawodowych zainteresowań sportowych, pasjonował się kuchnią odwiedzanych krajów, i świetnie, gawędziarsko, o tym pisał. Pamiętam, jak zachwycał się jednogarnkowym daniem, które zrobiło furorę na olimpiadzie w Moskwie w 1980 roku.

Sięgnijmy zatem na półkę z książkami kulinarnymi…. O, jest!
T. Olszański : Podróże z łyżką i widelcem” – 1994 rok (niezapomniane wydawnictwo Watra)
… i posłuchajmy:
„W Moskwie zawsze były świetne restauracje z typowo rosyjską kuchnią, takie jak choćby w hotelu :Metropol” – czy też w Stowarzyszeniu Dziennikarzy, ale też zawsze trudno było się do nich dostać. W czasie igrzysk olimpijskich zaś jeszcze trudniej. Sportowcy mieli swoją olimpijską stołówkę, natomiast dziennikarze stołowali się w restauracji największego w Związku Radzieckim hotelu „Rossija” (8.000 miejsc) oraz w Restauracji Biura Prasowego na prospekcie Zubowskim. Jeśli ktoś chciał biesiadować (przekąska, zupa, drugie danie) to już nie miał czasu na olimpiadę!
Brać dziennikarska z sobie właściwym zmysłem szybko odkryła jednak danie, na które nie trzeba było godzinami czekać. I okazało się ono rewelacyjne. Był to garnuszek z zapiekaną wołowiną i grzybami. Trzeba zresztą wiedzieć, że również zapiekanki są mocną stroną rosyjskiej kuchni.
Otóż ten garnuszek trzeba odpowiednio wcześniej zrobić i wstawić do pieca. Tak więc kelner otrzymywał potem w kuchni garnuszek prosto z pieca i od ręki, niósł tez szybko, bo parzyło w dłonie. Była to świetna zapiekanka podawana rzeczywiście w glinianym garnuszku, takim samym, w jakim u nas nastawia się kwaśne mleko.
Na dnie były pokrojone w talarki ziemniaki, na nich plastry cienko skrojonej wołowiny, potem warstwa grzybów, znów ziemniaki, wszystko zalane śmietaną, posypane tartym serem i tartą bułką tak, aby od wierzchu zapiekło się na skorupę.”
Tyle p. Olszański.
Dziś jesteśmy bardziej wykształceni kulinarnie (no, przynajmniej ja jestem bardziej wykształcona!) i wiemy, że ta potrawa to czenaki i że jest sporo jej wersji i sporo dowolności w jej przygotowaniu.
Przećwiczyłam sobie przed przyjęciem to danie i wypracowałam swoją propozycję; wyszło przepysznie.
Proszę bardzo, przepis na 4 garnuszki (mam garnuszki z żaroodpornej kamionki Le Creuset):
½ kg mięsa mielonego wołowo-wieprzowego
2 duże ziemniaki
1 słodka cebula
1 spora marchewka
20 dag pieczarek
Kilka grzybów suszonych
½ l bulionu z kurczaka
Po 1 łyżce śmietany na garnuszek
Kilka łyżek wywaru z ugotowanych suszonych grzybów
Sól, pieprz, trochę masła
Suszone grzyby namoczyć i ugotować, zachować wywar.
Mięso przesmażyć na patelni, lekko doprawić solą i pieprzem.
Marchew zetrzeć na cienkie plastry.
Cebulę posiekać w kostkę, pieczarki w półplasterki i zeszklić je na maśle.
Ziemniaki obrać i pokroić w kostkę, wrzucić na osolony wrzątek, ugotować na wpół miękko, odcedzić.
Piekarnik rozgrzać do 180 st C.
Garnuszki wysmarować masłem, układać warstwami ziemniaki, mięso, marchew, pieczarki z cebulą, grzyby.
Zalać bulionem wymieszanym z wywarem grzybowym.
Zapiekać ok. 1,5 h.
Przed podaniem do każdego garnuszka dodać łyżkę gęstej śmietany.