Obejrzeliśmy głośny, aczkolwiek dziwny nieco w pomyśle, film francusko-włoski „Habemus papam”, z dużą rolą Jerzego Stuhra – jako rzecznika prasowego Watykanu.
Menu kolacji było więc oczywiste: ulubione potrawy papieży i prałatów.
Pojawiło się trochę pozycji książkowych na ten temat, więc nie było problemu z przepisami. Korzystałam głównie z dwóch książek: Sekrety kuchni Watykanu i Przysmaki papieży i prałatów
W czasie filmu podałam tartę tiramisu, truskawki i popcorn:)))))))
A to już dania kolacyjne:
Przystawki: marynowane cukinie i karczochy, pomidorki koktailowe, sałatka fasolowa z tuńczykiem
Zupa: minestrone – koronacyjna zupa Benedykta XVI; zdziwiłam się, że tak prostą zupę podano w czasie inauguracji jego pontyfikatu, zawsze myślałam, że to jest coś znacznie bardziej wyrafinowanego:)
I danie: strangolapreti z duszonymi młodymi prawdziwkami i kurkami; strangolapreti to dusiciel kapłanów; ta dziwna nazwa oznacza po prostu knedle ze szpinakiem. Etymologia słowa nie jest zbyt pewna; Makłowicz przypuszcza, że jakiś kapłan mógł się zadławić, połknąwszy zbyt dużą kluskę, i tak już ta nazwa została:)
Danie główne: roladki cielęce w sosie marsala z zapiekanym fenkułem i pieczonymi cebulami.
A towarzyszyło temu wino Châteauneuf-du-Pape, z Prowansji, białe wytrawne (rzadko w Polsce spotykane, najczęściej można kupić czerwone). Białe bardzo nam smakowało:)