Japońska rolada omletowa

Bardzo dekoracyjna przystawka; nosi nazwę tamagoyaki i jest duża dowolność w dodatkach: groszek z puszki, por, zielona cebulka, liście bazylii, zblanszowane warzywa juliene. Co kto lubi, albo co aktualnie ma się w lodówce

6 jajek

sól, pieprz

łyżeczka sosu sojowego

garść zielonego groszku

1-2 łyżki oleju do smażenia

 

Jajka wbić do miseczki, dokładnie roztrzepać i ubić trzepaczką, dodać sos sojowy, lekko posolić, popieprzyć.
Rozgrzać olej na patelni teflonowej (bardzo ważne, żeby patelnia miała powłokę, która zapobiega przywieraniu potraw), wlać część masy jajecznej, tyle tylko, żeby przykryła patelnię cieniutką warstwą. Gdy omlet zacznie się ścinać, posypać kilkoma ziarnami groszku i zwijać go w rulonik, pomagając sobie łopatką i palcami, zaczynając od swojej strony do przeciwległego brzegu patelni. Po zwinięciu przesunąć rulon na patelni z powrotem do siebie. Wlać następną porcję masy jajecznej, tak, żeby stykała się z rulonikiem i pokryła resztę patelni cieniutką warstwą, posypać groszkiem. To ważne, żeby masa stykała się z rulonikiem, bo w ten sposób ścinając się, połączy się ona w całość z rulonem. Gdy masa zaczyna się ścinać, znów dalej zwijać w coraz grubszy rulonik, gdy dotrzemy do końca patelni, przesunąć znów do siebie. Powtarzać to zwijanie do wyczerpania się masy jajecznej.
Przełożyć gotową roladę na deskę, zawinąć ciasno w folię aluminiową i ostudzić. Potem zdjąć folię i kroić rulon na grube plastry, ułożyć dekoracyjnie na talerzach.

Filmowo z kuchnią japońską

menu japońskie

W czasie pierwszego w tym nowym roku filmowego party oglądaliśmy film Martina Scorsese „Milczenie”. To historia dwóch jezuitów, wyruszających w XVII wieku do Japonii, na poszukiwania swojego współbrata i mistrza, o którym dochodziły słuchy, że wyrzekł się wiary. Film świetnie zrealizowany, ale bardzo przejmujący, budzący wiele pytań w widzu, na które, trzeba to uczciwie powiedzieć, nie znamy własnych odpowiedzi.

film milczenie

Rzecz jasna – przygotowałam kolację japońską.

Niewiele wiedziałam o tej kuchni; sushi, ramen… Tak, ale nikt tu u nas nie chciał sushi; musiałam poszukać głębiej, czy jest jeszcze coś innego charakterystycznego w tej kuchni, co przypadłoby moim biesiadnikom do gustu.

Wielką pomocą okazała się książka o kuchni japońskiej, napisana przez Polkę wraz z jej mężem, Japończykiem (jak to dobrze, że kupowałam tę wspaniałą serię kulinarną wydawnictwa Watra, o kuchniach świata!)

ksiązka o kuchni japonskiej

I tak powstało japońskie menu.

Przeczytałam, że zasadą w przyjmowaniu gości jest po pierwsze to, że każdy dostaje własną tacę, i sposób ułożenia dań i naczyń jest ściśle ustalony, a po drugie, że wszystkie dania są podane jednocześnie, ustawione na tej właśnie tacy, i każdy je, na co tam ma ochotę, choć kolejność jedzenia też ponoć nie jest taka dowolna:)

Udało mi się kupić drewniane tacki, ale nie na tyle duże, żeby wszystkie potrawy na nich się zmieściły. Podawałam więc po europejsku, po jednym daniu.

Jako przystawka – omlet, ale w postaci rolady, bardzo dekoracyjna rzecz, i bardzo prosta, wbrew pozorom, w przygotowaniu

omlet japoński

Potem zupa – ramen (o którym pisałam w poprzednim poście).

ramen

Danie główne to kotlet tonkatsu (schabowy, doprawiony japońskimi przyprawami i pocięty w paski), do tego ryż z imbirem, julien z warzyw i groszek cukrowy oraz miseczka z sosem słodko-kwaśnym

tonkatsu

Deser – to serniczek japoński z konfiturą morelową.

serniczek japoński

Wyszło dość egzotycznie, ale bardzo smacznie.

Mój pierwszy ramen

Dawno już przymierzałam się do tego azjatyckiego rosołu. Wreszcie trafiła się okazja – przygotowywałam menu na party filmowe – kuchnia japońska do filmu M. Scorsese „Milczenie”.

Poczytałam, poszukałam i oto efekt (w wersji japońskiej):

b_ramen

4 udka kurczaka (bez kości)

2 polędwiczki z piersi kurczaka

2 marchewki

1 por

kawałek świeżego imbiru (ok. 2-3 cm)

grzyby shitake pokrojone w paseczki

szczypior z cebulką

1-2 łyżeczki soli

1-2 łyżeczki oleju sezamowego

azjatycka marynata do mięs (można kupić gotową)

 

przyprawa miso (ja miałam w proszku)

makaron mie – ok. 100 g

100 g kapusty pekińskiej (miała być bok choy, ale akurat nigdzie nie było)

po 1 jajku na twardo na każdą porcję

sos sojowy

 

Mięso otaczamy marynatą, układamy w rondlu, zostawiamy na ok. pół godziny w lodówce.

Potem dodajemy marchew i por pokrojone w kawałki (ok. 2 cm), pocięty na plasterki imbir oraz szczypior. Posypujemy solą i skrapiamy olejem sezamowym. Wkładamy do piekarnika rozgrzanego do 200 st. C, pieczemy ok. 40 minut.

Następnie zalewamy zimną wodą, stawiamy na dużym gazie. Kiedy zagotuje się, zmniejszamy ogień, dodajemy grzyby i gotujemy ok. 1 godziny. Dodajemy przyprawę miso i doprawiamy sosem sojowym.

Makaron mie gotujemy osobno według przepisu na opakowaniu.

Kapustę pekińską kroimy na cienkie paseczki i blanszujemy chwilę we wrzątku.

Do każdej miseczki wkładamy kawałki kurczaka, marchewki i pora, porcję makaronu, zblanszowaną kapustę, szczypior, paski grzybów, połówki jajka i zalewamy wywarem.

Pyszne!