To nie będzie takie stricte wigilijne menu – to taka ciekawostka, mały przerywnik w przedświątecznym zabieganiu, ale bardzo chwytający za serce. Podobnie jak i cała książka Nataszy Sochy „Zanim odlecą anioły”, bo właśnie z tej książki pochodzi menu, o którym mówimy.

Książka jest około-kulinarna, około-wigilijna, wiele jeszcze można by dodać tych „około”. Nie jest wigilijnym czytadłem, po którym zostaje wrażenie pustki i nadmiaru słów, które nic nie znaczą. Nic tu nie jest oczywiste. Warto sprawdzić.
A oto nieoczywiste menu wigilijne:
Zofia zjawiła się w sobotę tuż po szesnastej. W ręku niosła torbę z grubego płótna, a w niej słoik przecieru ogórkowego, garść suszonych grzybów i zeszyt w kratkę, który wyglądał, jakby przeżył więcej niż niejedno małżeństwo. Miała na sobie długi, szary płaszcz, nieco wypłowiały, lekko przekrzywiony bordowy beret, spod którego wystawały siwe, krótko przycięte włosy.
(…)
Janek czasem miał wrażenie, że istnieje cała sieć starszych pań z sekretnymi talentami kulinarnymi, które tylko czekają na sygnał Heleny i wtedy ruszają, by gotować. Gdzie ona je wszystkie znajdywała? A może to jednak była sprawka babci?
- A co pani robi najlepiej? — zapytał, wskazując jej miejsce przy stole, i sam również usiadł.
Zofia postawiła na podłodze torbę i zdjęła płaszcz. Beret pozostał na głowie.
- Zupy — powiedziała po prostu. — Wszystkie, oprócz tych wymyślnych z mlekiem kokosowym i imbirem. Na tym się nie znam, więc nie będę nawet próbować.
Janek uśmiechnął się pod nosem.
- Domowe?
- Domowe, wiejskie, postne, tłuste, świąteczne, po- chorobowe. Na wywarze, na niczym, z zasmażką, z zakwasem, z octem jabłkowym. Jak pan chce.
- A jaką pani robi najlepiej?
Zofia zastanowiła się chwilę.
To jakby zapytać, które dziecko się najbardziej lubi. Nie wypada odpowiadać. — Pochyliła się lekko nad stołem i złożyła dłonie jak do modlitwy. — W siedemdziesiątym czwartym, na Wigilię, zrobiłam dwanaście zup zamiast dwunastu potraw. To było w Pile. Mąż wtedy był już po drugim zawale, nie mógł jeść nic ciężkiego, a co gorsza, nie lubił ryb. A dzieci nie chciały karpia, bo im się kojarzył z czymś, co pływa w wannie. To zrobiłam inaczej. Zupa grzybowa z podgrzybków, zupa z czerwonej soczewicy na zakwasie buraczanym, czysty barszcz, barszcz z fasolą po kujawsku, żurek z ziemniakami, zupa migdałowa na mleku, rybna z głów karpia, siemieniotka po śląsku, krupnik z pęczaku, cebulowa z grzanką, owocowa z suszu na ciepło i kwaśnica, bo teściowa była spod Nowego Targu.
Janek uniósł brwi.
- Dwanaście?
- Dwanaście. I wszystkie były gorące. Miałam cztery garnki na kuchence i jeden elektryczny podgrzewacz, taki jeszcze z lat sześćdziesiątych. Krążyłam między nimi jak wariatka. Ale dzieci do dziś to wspominają.
I jeszcze przepis na przepis na barszcz pani Zofii, też nieoczywisty, bo robiony na pieczonych burakach! Na pewno go wypróbuję, ale już nie przed tymi świętami, już nie zdążę
BARSZCZ Z USZKAMI Przepis Zofii
- pół kg buraków — surowych, obranych i pokrojonych w grube plastry
- 2-3 ząbki czosnku
- 1 cebula
- 1 suszone jabłko
- 4 suszone grzyby (najlepiej prawdziwki)
- 4 ziarna ziela angielskiego
- 3 liście laurowe
- 1 łyżka cukru
- łyżka octu jabłkowego albo soku z cytryny
- sól i pieprz do smaku
- opcjonalnie: kilka łyżek zakwasu buraczanego
Przygotowanie:
- Upiecz buraki i czosnek, a cebulę przekrój na pół i przypiecz na sucho na palniku lub patelni. Buraki, czosnek, jabłko, cebulę, grzyby i przyprawy wrzuć do garnka z wodą. Gotuj na minimalnym ogniu przez co najmniej 1,5 godziny — nie dopuść do wrzenia! Jeśli chcesz, dodaj do smaku zakwas.
- Po tym czasie wyłącz gaz, przykryj garnek i zostaw na kilka godzin, a najlepiej — na noc. Smak się musi ułożyć, jak emocje po rodzinnej awanturze.
- Rano przecedź, dopraw cukrem, octem i solą. Podgrzej. Barszcz ma być czysty i klarowny.
- 2 szklanki mąki pszennej
- ok. ¾ szklanki gorącej wody
- 1 łyżka oleju
- Szczypta soli
Zagnieć wszystkie składniki w elastyczne, miękkie ciasto. Przykryj ściereczką i daj mu odpocząć, jak człowiekowi po trudnym tygodniu.
1 garść suszonych grzybów, namoczonych i ugotowanych (można
wykorzystać też grzyby z barszczu) 1 cebula, podsmażona na złoto sól, pieprz
Grzyby drobno posiekaj lub zmiel, połącz z cebulą, dopraw. Lepienie uszek:
- Rozwałkuj ciasto cienko, wycinaj kółka, nakładaj odrobinę farszu, sklejaj w półksiężyce, potem złącz końce.
- Gotuj w osolonej wodzie 2-3 minuty od momentu wypłynięcia.
- Barszcz podawaj czysty, z uszkami. Bez zabielania, bez kombinacji.
- Ma być ciemny jak grudniowy wieczór i ciepły jak czyjaś ręka na ramieniu.