Adwent IV – ludowa szopka polska

Od dawna marzyła mi się szopka ludowa, z surowego drewna, z prawdziwym sianem i choiną. Taka typowo polska.

Można czasami takie kupić, choć nie jest to najprostsze.

Podoba mi się też idea szopek neapolitańskich, w których co roku przybywa coś nowego; jakieś nowe postaci, kolejne zwierzęta, elementy wystroju. Też bym tak chciała.

Z tym, że szopki neapolitańskie mają rozbudowaną bardzo otoczkę scenek rodzajowych. Pojawiają się kumoszki, które przystanęły na pogaduszki, gdzieś tam znów piekarz zaprasza na świeże bułeczki, do brzegu przybija łódka z marynarzami… I wszystko to obłędnie kolorowe, czasami aż za bardzo.

Warto podkreślić, że i nasze polskie szopki mają takie scenki, choć nieco innego rodzaju. Przed Dzieciątkiem sunie pochód wszystkich stanów społecznych: pasterzy, królów, chłopów, szlachciców, księży, biskupów, par w ludowych strojach. Pojawia się diabeł, śmierć… Drwal rąbie drzewo, sługa ciągnie wodę ze studni, aniołek kiwa głową, kiedy mu się wrzuci ofiarną monetę…

Znamy to, prawda?

To się super ogląda, podziwiając kunszt wykonania i pomysłowość wykreowanych scenek. Jest to piękne.

Ale w domu chciałabym czegoś prostszego. Takiego, żeby siąść, zapatrzyć się, medytować, adorować…

Drewnianą szopeczkę ze Świętą Rodziną kupiłam bez trudu.

Ale już idea rozbudowywania szopki okazała się prawie nie do zrealizowania. Bo chciałam, aby kolejne elementy były w tym samym stylu, z prawdziwego drewna. Wszyscy mówili: musisz poszukać na jarmarkach, targach świątecznych.

Eeee tam, nie ma.

Może odwiedzam nie te jarmarki, co trzeba?

Udało się kupić wołu, owieczkę i osła. Ale tylko wół był z naturalnego drzewa; owieczka jest biała, a osioł szaroniebieski.

Udało się kupić anioły, jeden z trąbą, jeden ze złożonymi rękoma.

A królowie? A pasterze?

Z pomocą przyszedł mi niedawno odnaleziony krewny, który ma przyjaciela rzeźbiarza – to im zawdzięczam królów. Pan Kazimierz Kopeć – świętokrzyski twórca ludowy ze Starachowic – wyrzeźbił mi w surowym drewnie trzech mędrców-królów.

W tym roku pojawiła się jeszcze rustykalna jodełka, która świetnie wpasowała się scenerię – to prezent od przyjaciółki.

Ostatecznie w tym roku moja szopka wygląda tak:

W mojej szopce jest jeszcze jedno zwierzątko, które może budzić zdziwienie: to mały kotek

Czytałam kiedyś legendę, że kiedy mały Jezusek bardzo płakał w stajence i Maryja nie mogła Go utulić, pojawił się kotek. Położył się przy Maleńkim i zaczął mruczeć. Ciepło jego futerka i mruczankowa kołysanka szybko uśpiły Jezuska….

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s