Danie, które mogłabym jeść na okrągło i nieprędko by mi się znudziło.
Co roku czekam na wysyp leśnych grzybów, zwłaszcza czerwonych kozaczków i kurek, bo do tego dania są najlepsze. Trochę deszczu i jednocześnie ciepło sprawiły, że wreszcie się pojawiły w wystarczającej ilości. Tak więc zapraszam: posiekane drobno grzyby z cebulką wymieszane z makaronem.
Tak prezentowała się potrawa wieczorem, no niestety, sztuczne światło pozbawiło nieco danie uroku.
Ponieważ ostatnio nacięłam się na koszmarnie niesmaczny makaron sklepowy, postanowiłam zrobić makaron domowy: taki rustykalny, średniej grubości, o niezbyt równych nitkach – ale jaki pyszny! Właśnie wyszedł mi trochę za gruby, nie taki jak robiły babcia i mama kiedyś, bo mało mam wprawy w tym temacie, ale mam w planie poprawić swoje umiejętności:)
A grzyby robię tak:
Składniki: kozaczki czerwone – ok. 8-10 szt takich większych, pojemniczek kurek, 2 cebule, masło, szczypiorek, sól, pieprz, ok. łyżki mąki
Grzyby płukam (szczególnie dokładnie kapelusze kurek) i wrzucam na wrzącą, lekko osoloną wodę. Kiedy się zagotują, odszumowuję i gotuję jeszcze ok. 10 minut. Odcedzam, przestudzam i siekam w drobną kosteczkę.
Podobnie siekam cebulę.
Na głębokiej patelni (lub w rondlu) rozpuszczam 2 łyżki masła, wrzucam cebulę, podsmażam, po czym oprószam ją mąką. Dodaję grzyby, mieszam, smażę, podlewając nieco wodą, jakieś 10-15 minut. Doprawiam i dodaję posiekany drobno szczypiorek.
W międzyczasie ugotowałam makaron, mieszam go teraz z grzybami i podaję.
Potrawa świetna też jest do odgrzewania na patelni i chyba wolę taką właśnie wersję