Teraz jest najlepszy czas na fasolę jasiek; jest młodziutka, leciutko zielonkawa, miękka i delikatna, szybko się gotuje.
Na targu częstym zjawiskiem jest widoczek, kiedy tzw. baba łuska fasolę, przywiezioną w strąkach.
Kiedy trafię na coś takiego, zawsze kupię choćby jeden garnuszek (bo fasolę na targu sprzedaje się na półlitrowe garnuszki). Wiem, że jest świeża i nie zaparzona w tych nieszczęsnych plastikowych reklamówkach (!)
I właśnie proponuję zupę ze świeżej fasoli.
Przyznam, że przygotowując ją, zdradziłam nieco nasz rodzinny sposób gotowania fasolowej:) ani cukinii ani pora w zupie fasolowej u nas nie bywało:)
Ale warto było je dodać; zupa jest pyszna!
pół garnuszka fasoli jasiek
pół małej cukinii
mała marchewka
mała pietruszka
plaster selera
mały kawałek pora
1 cebula
spory ząbek czosnku
gruby plaster szynki
łyżkę makaronu zacierkowego
natka pietruszki
łyżka smalcu
sól, pieprz, szczypta papryki ostrej, majeranek
Fasolę namoczyć na godzinę, zmienić wodę, lekko osolić, po czym ugotować na wpół miękko.
W osobnym rondlu roztopić łyżkę smalcu, dorzucić pokrojoną w półplastry cebulę i pokrojoną w kosteczkę szynkę. Przesmażyć.
Dodać resztę pokrojonych jarzyn, chwilę przesmażyć i zalać wrzątkiem. Lekko osolić.
Po zagotowaniu dodać do rondla ugotowaną fasolę wraz z wodą w której się gotowała oraz zacierki.
Gotować do miękkości, ok. pół godziny. Dodać przeciśnięty ząbek czosnku.
Doprawić, posypać natką pietruszki.
Smacznego!!!!!!!